wtorek, 3 stycznia 2017 | Brak komentarzy:

Ogłoszenie: NOWY BLOG!

Witam serdecznie!
Po długiej przerwie przychodzę z ważnym ogłoszeniem. Otóż zdecydowałem się zacząć jeszcze raz, tym razem pod nowym adresem. Gdyby ktoś wciąż był zainteresowany moimi pracami, zapraszam serdecznie na:
Obecnie wisi tam jeden z moich starszych one-shotów, ale już wkrótce zacznę publikację całkiem nowego opowiadania. Jest to historia umieszczona w bardzo podobnym uniwersum, co Klinika, jednak główny bohater pochodzi z nieco innych czasów oraz z innego kraju (Polski). Samą Klinikę być może również będę kontynuować na nowym blogu, jednak to za jakiś czas, bo zdecydowałem, że na pewno wcześniej przepiszę poprzednie rozdziały.

Podsumowując: zapraszam serdecznie pod nowy adres wszystkich zainteresowanych czytelników! :)

środa, 16 września 2015 | Brak komentarzy:

Ogłoszenie: inne opowiadania

Witam serdecznie czytelników (o ile jeszcze jacyś tu zaglądają)!
Niestety, wena na pisanie „Kliniki” nie powróciła, ale za to od czasu do czasu pisuję różne, krótkie historie. Bardzo chciałem się nimi z Wami podzielić, ale niestety, blogspot nie chciał współpracować. Usilnie rozwalał mi tekst, czcionki, marginesy, akapity, słowem: wszystko, co tylko rozwalić się da. Poddałem się, może później spróbuję znowu. Tymczasem zapraszam na mój profil na wattpadzie, O TUTAJ. Postaram się wrzucać tam nowości co jakiś czas. :) Jedno opowiadanie już tam wisi. Niestety, póki co nie jest zbetowane, ale mam nadzieję jak najszybciej zastąpić je wersją bez błędów.

Pozdrowienia,
mr. Gore

wtorek, 2 czerwca 2015 | Brak komentarzy:

Wpis informacyjny

Pomimo obietnic poprawy, chyba nic z tego. Kiedy myślę o terminach i o tym, że ludzie czekają, tylko odechciewa mi się pisać. Całkiem lubię tworzyć „Klinikę”, ale przez ostatnie miesiące nie miałem ani weny, ani czasu zająć się jej kontynuacją. Prawdopodobnie jeszcze coś na bloga wrzucę, może za tydzień, a może za pół roku. Nie wiem. Przepraszam wszystkich, którzy mieli nadzieję dowiedzieć się, jak skończy się historia szybciej, niż za 10 lat. ;) Inna sprawa, że zapewne jak większość osób posiadających blogaska z opkiem, chciałbym kiedyś wydać powieść i choć plany te są niesamowicie odległe, staram się w wolnych chwilach skupić na dopracowywaniu pomysłu na nią. „Klinika” miała być raczej moją próbą ćwiczenia warsztatu, ale cóż. Wyszło, jak wyszło. Do prowadzenia takich stron zapał mam iście słomiany. Zdarza mi się jednak pisywać krótkie, jednoczęściowe opowiadania, więc może je tu kiedyś powrzucam, o ile ktoś będzie chętny na czytanie.
Pisałem to chyba pod każdym wpisem, ale napiszę raz jeszcze: bardzo mnie cieszy tak pozytywny odzew pod każdym rozdziałem. :) Dziękuję wszystkim komentującym!

Pozdrowienia,
mr. Gore

niedziela, 21 września 2014 | 5 komentarzy:

Rozdział 3

O druzgocących i zatapiających konsekwencjach
nielegalnych połowów syren

Krzyki wypełniały całą alejkę. Ludzie spoglądali ze zdziwieniem, a Candelario, choć teoretycznie posiadający doświadczenie w kontaktach z młodszą niż on młodzieżą, zupełnie nie wiedział, co robić. Nigdy nie pomyślałby, że ta drobna blondyneczka, która przedstawiła się jako Anna, potrafi tak głośno krzyczeć, ani że ten sympatycznie wyglądający, piegowaty młodzieniec imieniem Nicolas jest w stanie wyrzucać z siebie słowa z prędkością dorównującą karabinowi maszynowemu. Necro stało obok, zerkając ze zdziwieniem to na mężczyznę, to na kłócące się rodzeństwo. Candelario załapał się za głowę. Powinien posłuchać swojego przeczucia i nie podejmować się żadnych zleceń w piątek trzynastego. Nie był aż tak przesądny, by zawierzać starym zabobonom, jednak tego dnia wszystko szło wybitnie źle i nie według planu. Chyba że takiego, usnutego przez okrutne diabliki pracujące w wydziale do spraw sprowadzania pecha na ludzkość. Wszystko zaczęło się, kiedy w czwartkowy poranek w jego ręce wpadł list, i to nie byle jaki, bo okraszony co najmniej dwudziestoma powtórzeniami słowa „pilne”. Candelario niewiele z niego zrozumiał, właściwie tylko tyle, że przypadek jest nadzwyczaj niecierpiący zwłoki i wymaga natychmiastowej interwencji, a wręcz jest to sprawa życia i śmierci i w związku z tym ma się udać nad pobliskie morze, najlepiej już jutro z rana. Perspektywa zmiany scenerii wydawała się Candelariowi całkiem miła. Straszek na pewno dobrze zatroszczy się o Blaszany Zamek podczas jego nieobecności. Co do Veroniki, nie miał już tej pewności, jednak cóż takiego mogłaby zmalować jego siostrzenica przez jeden dzień? Zapowiadał się przyjemny wyjazd służbowy. Niestety, już z rana nie opuszczało go przeczucie, że coś pójdzie nie tak. Wilhelmina gdzieś się zawieruszyła, na co Straszek zareagował niewymowną paniką i snuciem przypuszczeń, jakoby w nocy porwały ją krwiopijcze nietoperze i zapewne leży teraz martwa w jakiejś grocie, wyssana na wiór do ostatniej kropli krwi. Veronica za to niezbyt przejęła się zniknięciem kota, ale za to oświadczyła, że Candelario może do niej w ogóle nie wracać bez bransoletki z muszelek, bo co prawda morza nie lubi (za dużo tam piasku, który włazi do butów), ale taką „egzotyczną biżuterię” owszem. Ulubiona torba wydawała się znacznie cięższa, niż zwykle, choć mężczyzna nie przypominał sobie, aby pakował doń jakieś niezbędne kamienie. Przeszło mu przez myśl, że może pech zdobył nową umiejętność manipulowania grawitacją.
SZABLON WYKONANY PRZEZ TYLER. OBRAZEK W NAGŁÓWKU POCHODZI STĄD.